niedziela, 25 marca 2012



Wszystko idzie w złym kierunku. Już pamiętam czemu jestem przeciwna robienia sobie zdjęć ze swoją "druga połówką". Zabije się. Co za żenada. Ja na prawdę miałam dla niego tyle litości żeby zostać .. jego dziewczyną? Rzygam sobą.


Moje oceny, moje chęci, moja SAMOOCENA. Wszystko sie stacza na dno.

poniedziałek, 19 marca 2012



Jestem zła na siebie. Nie lubię kasować sms'ów, nie lubię marnować dnia. Zmarnowałam dziś dzień. I szczerze nie obchodzi mnie to, że nikt tu nie wchodzi. Też mi problem, prawdopodobnie nikt tu nie będzie wchodził. Nie jestem nikim ważnym, strasznie się mam.


Uwielbiam ludzi, a raczej to na jak niskim poziomie jesteście. Kupcie sobie lepiej po kaftanie bezpieczeństwa. Tak będzie lepiej, a ja będę spokojna. Skaczcie z drapaczy chmur, chce sobie popatrzeć na coś ciekawego.

Wcale nie jestem zła, ja po prostu lubię czasem ponarzekać w miejscu gdzie i tak mnie nikt nie usłyszy.


Idę spać, jestem wykończona nic nie robieniem.

środa, 14 marca 2012

Dzień jest udany, jeden z lepszych. jednak czuje się jakby była już sobota. Marzę o weekendzie. Chce kogoś przytulic, tak po prostu. Bez zbędnych słów, komentarzy i ckliwości. Po prostu przytulić. Mam poczucie totalnego odosobnienia. Jakby nie było nikogo, nigdzie. Czy już na prawdę wszystkim "przeszło" ? Jeśli tak to powiedzcie, dajcie mi do zrozumienia, ze już macie mnie serdecznie dosyć.


Jeżeli jutro będzie takie złe jak mi się wydaje, no to będzie źle. Poproszę mamę o zwolnienie z angielskiego, nie mogę uciekać od problemów, ale innym razem. Jutro nie dam rady się z nią szarpać o jakąś głupią ocenę. Poza tym będzie ok, chyba, że informatyka zepsuje mi szyki. Cholerna logomocja. Niby jest ok, ale nadal mi wyskakuje jakiś debilny błąd. Już milion razy to poprawiałam.


Otworzyłam swoją książeczkę zdrowia. Godzina 19, grupa krwi 0Rh+, Warszawa, wszystko w normie. A przez 3 lata przytyłam 3 kilo. I zostało mi. W ciągu roku tyje kilogram. Taka pieprzona natura

środa, 7 marca 2012

Kończę już "Anioły i demony" i czekam z niecierpliwością na koniec, musze jeszcze dzisiaj doczytać. Już coraz bliżej "Kodu Leonarda Da Vinci". odbiło mi znowu.

Nie mam wam nic sensownego do przekazania. Cóż, jak zawsze. Nie sądzicie? Ale i tak wejdzie tu zapewne ktoś w nadziei na cos co zmieni jego zycie. A więc powiem wam co zmieniło moje życie. Dużo spijcie, dużej jedzcie i nie tyjcie. Bum, do wykonania.

sobota, 3 marca 2012

71

Rozmarzyłam się na dobranoc. Na dobranoc boli mnie kark i na dobranoc słucham Normalsów. Nie znacie, ja już nam.

Potrzebuję nieznacznych funduszów. Musze wyjechać na ten cholerny obóz, no chcę się z wami spotkać. Poza tym w dalszym ciągu wiszę Kin prezent świąteczny. Spóźniony i to sporo. Zabij mnie, ale nie wiem kiedy Ci wyśle coś. książka do japońskiego? Idziemy w miasto w mych błyszczących glanach.


Nie lubię początków wiosny, kiedy pada dużo deszczu i jest dużo błota. Ten początek jest w porządku, tylko szkoda, że tak zimno. Nie ma błota, bo ziemia nadal sobie śpi. Czyli nadal moje wypucowane glany sa wypucowane. Mam ochotę iść w nich na koncert ale wtedy już nie będą takie wypucowane. Zawsze kochałam dobrze potraktowane glany, a o swoje dbam jak o złoto. Bywa i tak, kobieta zmienna jest.


Zjadłam całe opakowanie Raffaello, nie sądziłam, że to zrobię. Kobieta zmienna jest. Raz nienawidzi Raffaello, a potem wtrynia całe opakowanie nie pytając innych o zdanie. I nie żałuje, zjadłabym jeszcze więcej. Przytyłabym, jadę do Kin. Jadę przytyć i iść do ekonomika. Cóż, ja zawsze mam takie szczęście. Mieszkam akurat tam gdzie za nic się do ekonomika nie dostane. Aleksandro, przygłupie!


Moja schizofrenia chyba nie jest tylko wybrykiem mojej wyobraźni. Co za peszek, a ja już myślałam, że jestem hipsterem. W każdym bądź razie bardzo bym sobie życzyła wakacji i schizofrenii. I spaghetti na obiad. Tak, spaghetti będzie w sam raz.


Jestem durna, nie potrafię napisać fajnej notki. Jak zawsze.
Kupie sobie kaftan bezpieczeństwa i Raffaello