wtorek, 28 lutego 2012

70

Mam niesamowite wahania nastroju ale nikogo to nie obchodzi. Nikogo też nie obchodzi to, że jest za 20 czwarta nad ranem, a ja tu wchodzę. Nikogo nie obchodzi też to czego słucham. Ale i tak moje życie ogranicza się do ludzi których nic nie obchodzę. Jakież to przerażające.


Szczerze powiedziawszy śnieg zaczął być dla mnie tak monotonny, że nawet nie zauważyłam, że znowu pada. To jest zły znak. Złym znakiem jest tez moje przesadnie nienawidzenie was. Nosz kurde, muszę udawać, że was lubię żebyście się ze mną dzielili kanapkami i pożyczali kasę której nie muszę wam oddawać. Oh, jesteście tacy kochani. Jeżeli mam być szczera to ja was lubię, tylko obciach was lubić.


Mój mętlik w głowie jest równie monotonny i także to, że mieszasz mi w głowie. Lubisz mi mieszać w życiu, jeszcze jakbym umiała się bronić. No weź, ogarnij się, zdecyduj, cokolwiek Kolejny wpis do kogo, nie wiadomo do kogo. Jak list bez adresata, tylko nadawca. Każdy może sobie otworzyć ten list bo i tak nie zrozumiecie. Otaczają mnie idioci, nic nowego.


Niczym nowym nie jest też to, że najchętniej bym stąd wyjechała. Daleko.


Potrzebuję kasy na prezent dla Kin, porządnie spóźniony prezent dla Kin.

sobota, 4 lutego 2012

69

Znowu czuje się podle.
Znowu zawiodłam.
Nienawidzę siebie.


Jest taki jeden, niezwykły dzień w moim życiu. Skoczyła mi samoocena, niesamowicie. Szczerze mam gdzieś co o mnie powiecie. Nie zaprzeczę, jestem dziwna. Nie zaprzeczę, jestem ładna. Nie zaprzeczę, kiepsko mi idzie.


Kłamanie stało się trochę nałogiem. Łatwiej coś dostać jeśli tylko trochę naciągnę fakty, łatwiej zostać w domu. Wszystko jest łatwe. Ale potem robi się trudniej. To taka zależność, chyba. Im łatwiej, tym trudniej. Wszystko ma dwie strony, nawet ja. nie tylko głos mi sie od 2010 zmienił, zmieniło mi sie nastawienie i podejście. Dziękuję za wszelki "respekt" za podejście. I nie, wcale sobie nie wmawiam. Sorry, nie jestem popychadłem. Wykładam na uczucia, rozsądek przejął kontrolę. Wybacz, jestem zbyt cenna. Możesz już wyjść.


Planuje wiele zdarzeń. Planuję wiele spotkań. Planuje wiele zemst. Planuje wiele przedstawień. Planuje wiele książek. Planuje wiele filmów. Planuje wiele mądrości. Wszystko planuje. Ale tylko na przyszły miesiąc. Dalej nie ważne. Dalej to daleko. Potem pomyślimy.



Kolejny tydzień zawalony sprawdzianami, a ja już mam dosyć. Fizyka i niemiecki mnie skutecznie de-motywują. Dziękuję, nienawidzę was. Nienawidzę wszystkiego czego nie jestem w stanie zrozumieć. Może  to jest powód dla którego moje życie jest jednym, wielkim "nienawidzę" ? A może to wina tych ładniejszych ? A może to wina nauczycieli? Nie, to moja wina. Na nikogo już nic nie zwale. Nigdy. Tak, w granicach rozsądku. Zawsze jest moja wina. Muszę się z tym w końcu pogodzić. Nie mogę wiecznie uciekać od problemów. I dlatego, dlatego .. Postanowiłam znaleźć w końcu korepetytora z matematyki. Musze dać z siebie wszystko, już za długo czekam. Mogło być lepiej. Ale nie ma co gdybać. Tylko iść na przód.



Wracamy do starego stanu rzeczy.
Motto życiowe Oli :
Tobie nie zależy, to czemu mi ma zależeć?


Już blisko 26 luty.