sobota, 31 grudnia 2011

65

Szczerze mało mnie obchodzi ten wasz Sylwester.
To tylko zmiana kalendarza.
Też mi coś.


Jutro musze iść do szkoły.
Jak ja wstane jutro do szkoły?
Jak ja poprawie chemie i fizykę?
Boże, pomóż mi!
Całe święta myśle tylko o tym.



Nie lubie Sylwestra.
Nie jestem typem imprezowicza.
Wolę dobra książkę, cichą noc i kakao.
Wybaczcie, jeśli ktoś mi
podstawi pod nos ten okropny
szampan dla dzieci
to obiecuje, że zwymiotuje na niego.
Nienawidze tego gówna.



Słucham TDG i zastanawiam się ile dam rade sie uczyć.
Fizyka i chemio nadchodzę.
Tak, będę sie uczyć.


Jeśli ktoś napisze na fejsie, ze ma kaca.
To padne.
W dupach wam sie poprzewracało.

czwartek, 29 grudnia 2011

64







Mam większe zmartwienia obecnie niż wy. Nie, ja nie miewam problemów. To czyni mnie wyjątkową.


Te dwa zagrożenia mnie przygnębiają.
Mało czasu, mało czasu!


Cholera, smutno mi

poniedziałek, 26 grudnia 2011

czwartek, 22 grudnia 2011

62







Czy waszym największym zmartwieniem
jest pytanie czy to moje czy nie?
Nic wam do tego.


Dupek.
Kretyn.
Frajer.
Pedał.
Kutas.
Pizda.
Zjeb.
Idiota.
Lamus.

Mogę wymieniać w nieskończoność.



Tak, jest mi źle.


Nie pisać, nie dzwonić, nie przychodzić.

61








Nienawidzęwasnienawidzęwasnienawidzęwas



ZABIJE!
NIENAWIDZĘ CIĘ!
Dorwe i zabiję.
Nie obchodzi mnie nic.
Po prostu Cię zabiję.

Poczekaj, na Ciebie też przyjdzie pora


nic o mnie nie wiesz.
nie znasz mnie.
Nie przyznaje się do Ciebie.
Jesteś frajerem.
Nienawidze Cię
Nienawidze was wszystkich



Idiota.

sobota, 17 grudnia 2011

60








Sądząc po ostatnich wydarzeniach coraz bliżej koniec świata.
Nie chodzi mi o kalekndarz majów.
Weźcie, naiwni ludzie.



Kipię szczera nienawiścią.
Jestem chora, znowu.



Nie umiem nic.
Czuje, ze czeka mnie kiepska szkoła.

środa, 7 grudnia 2011

59









" Dziwny był z niego typ, miał zafarbowane na zielono włosy, nosił czarne skórzane spodnie, niechlujne bluzy i masywne, czarne buty, ale uśmiechał się tak łagodnie, jak nikt inny. Był w klasie najlepszy z arytmetyki, co wyraźnie irytowało Werbera, który zdawał się przekonany, że jeśli ktoś już tak wygląda, to musi być głupi jak but, otrzymywać złe stopnie z klasówek i bać się o przejście do następnej klasy, natomiast Jakub od lat zbierał najlepsze oceny. [...] Od czasu do czasu zerkałam na Jakuba, przesuwałam wzrokiem po pojedynczych piegach na jego nosie, zielonych zmierzwionych włosach, które opadały mu na oczy i przyrośniętym płatku ucha, w którym tkwił kolczyk w kształcie smoka.
 Oczy Jakuba były ciemne do tego stopnia, że źrenice zlewały się z tęczówką, wyglądało to pięknie. W ogóle był przystojny i miło było siedzieć obok niego.
 Na prawym kciuku miał małą brodawkę, którą czasami ogryzał w zamyśleniu. Kiedyś grał na skrzypcach, ale dwa lata temu został perkusistą w zespole rockowym."

~  Jana Frey "Oszaleć ze strachu"


Wcale mnie nie bawi to wszystko.
jutro Matma i przyrodnicze.
Przyrodnicze spoko, matma gorzej.
Pożegnam się z życiem 

niedziela, 4 grudnia 2011

58






Zdecydowanie popadam w samouwielbienie.
A to niestety nie wróży nic dobrego.
Będe jeszcze bardziej wredna i jeszcze bardzije
będę gardzić całą rasa ludzką. Choć jeśli mam być szczera nie da się bardziej. Jednak, nie ma rzeczy nie możliwych. Jeśli tylko chcę mogę zrobić wszystko. Ponieważ ja jestem wariatem i mi nie zwraca się uwagi. Nie powinno się mnie zostawiać, mnie się kocha. ie zostawiajcie mnie samej, nie oszukujcie, nie obiecujcie. Chyba, że nie wiecie do czego zdolna jestem kiedy jestem zła i zazdrosna. Zazdrość to ostatnio poza nienawiścią jedyna choroba jaka posiadam. Czy Nirvana może być czymś w stylu heroiny? Silnie uzależnia i nie mogę bez tego żyć. Ręce mi się trzęsą, jest to głód muzyczny. Kiedy tylko usłyszę muzykę do której mogę sobie potupać od razu jest mi lepiej, rozpływam się. Może powinnam iść z tym do lekarza. Ale ja nie chcę. Przecież jestem wariatem. Na to się nie umiera.


Jestem zdania (które nikogo nie obchodzi), ze urodziłam się jako tako w złej dekadzie. Nie pasuje ni w ząb ni w oko do tych ludzi, do tych gwiazd i trybu życia. Czy nawet rozumowania i mówienia. Może dlatego coraz mniej mówie, a coraz więcej pisze. Poetki to ze mnie nie będzie. Nie będzie też ze mnie pisarki czy sławnej blogerki. Jestem na to zbyt głupia. Nikt i tak nie rozumie tego co pisze.

sobota, 3 grudnia 2011

57





Zawsze będę jadła za dużo.
Zawsze będę miała wkurzający śmiech.
Zawsze będę używała sarkazmu i ironii.
Zawsze będę lubiła biologię.
Zawsze będę płakać.
Zawsze będę czytać.
Zawsze będe naiwna.
Zawsze będę Cie Kochać.
Zawsze będę troskliwa.
Zawsze będę Cię słuchać.
Zawsze będę nie miła.
Zawsze będę marzyć.
Zawsze będę unikać kontaktu wzrokowego.
Zawsze będę na Ciebie wściekła.
Zawsze będę stawiała za wysoko poprzeczkę.
Zawsze będę słuchała muzyki.
Zawsze będę brzydko pisała.

56




Ojojo samozachwyt odcinek 3.



Sam fakt, że spałam do 14, a brzuch mnie boli jakbym miała zaraz urodzić Goliata jest doprawdy dołującym połączeniem. Dodatkowo moja rodzina nie ma zamiaru dać mi choć chwil spokoju, krzyczą jakby miały się powybijać zaraz. Przynajmniej dla mnie byłoby lepiej, ale one nie mają zamiaru się pozabijać. One się bawią. Tak, bawią się. Widać niektórzy do końca życia będą na poziomie żłobkowym. Nic na to nie poradzę.


Tak sądzę, że z mojej dzisiejszej nauki nici. Bo skoro one się tam wydzierają, ja cierpię, a dodatkowo nerwica mnie bierze to nic bym sobie do głowy nie wbiła.


Jak zwykle to samo

piątek, 2 grudnia 2011

55




Szczerze mam serdecznie dosyć.
Nie wiem czemu ale wizja samobójstwa jest komiczna. Jestem wariatem, nie tchórzem. Wybaczcie. Jeszcze was pognębię.



Chcę się wyspać więc za chwile idę spać.
Mam książkę, oby była ciekawa.
Jeśli nie to gołymi rękami rozwale bibliotekarkę.


Nie lubie marnować czasu.
O ironio, właśnie to robię

54







Przysięgam na wszystko co posiadam,
nigdy więcej nie idę na głodniaka do szkoły.
Do tej pory nie mogę się najeść.


Nie ma to jak wrócić do domu po 16
i od razu wpaść do kuchni.
Zrobić sobie kanapeczki z nuetllą
i zrelaksować się.
Jestem wykończona, jutro odpoczywam.
A potem się pouczę.
W niedziele już tylko nauka.
Grudniu - miesiącu nauki.



Mam już dosyć tego całego cyrku na kółkach. Jak już mówiłam żarty się oficjalnie skończyły. Olu, pora spoważnieć. Czytanie książek na potęgę światową nie czyni z Ciebie mądrego i poważnego człowieka. Spędzanie wolnego czasu w bibliotece nie czyni Cię bardziej dojrzałą. Ten Twój żałosny, niby elokwentny styl mówienia i pisania też nie. Olu, jesteś dzieckiem. Poważni ludzie nie buntują się przeciwko ludzkości, poważni ludzie buntują się przeciwko plastikowym torbom na zakupy i niskie emerytury. Ale ja nie chce być poważna, już jestem wariatem. Zostań wariatem już na zawsze. W końcu ty się nigdy nie zmieniasz, ty zawsze jesteś taka sama.


Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia kim są moi czytelnicy. Wiem tylko, że są. Wiem z jakiego kraju mnie obserwują i jakiej przeglądarki używają. Nic poza tym nie wiem. Nie mam zamiaru się stosować do jakichś uwag na temat tego jak powinnam prowadzić bloga. Skoro tu wchodzą, znaczy, ze im się podoba. Wspaniale.

czwartek, 1 grudnia 2011

53







Oficjalnie żarty sie skończyły.
Pora wziąc glany za pas i nurkowac w oceny.
Do końca grudnia moje oceny mają być takie, bym ja, Ola, była dumna z nich.
Więc teraz musze sie postarać.


Nie biorąc pod uwage moich ocen, jest .. równie źle co i bez nich.
Czasem wolałabym nie posiadać czegoś takiego jak życie osobiste czy uczucia. Nerki już nie mam, pora na macice. Krok po kroku pozbędę się wszystkiego. No w końcu uczucia będą zmuszone uciec od takiego potwora, bez nerki, macicy i wielu innych takich jak dwunastnica. Po co komu dwunastnica? Wole więcej wolnego miejsca. Wolne miejsce zawsze się przyda. jestem zapchana niepotrzebnymi rzeczami. Mam tu na myśli narządy tak jak i myśli czy tak zwane przez ludzkość uczucia. Ale ja się przecież buntuje przeciwko ludzkości, czyli będę to nazywać chorobą. Uczucia to jest choroba. Musze chyba napisać własny słownik. Ale przecież nikt poza nauczycielami od polskiego nie czyta słowników. Cóż, ale przynajmniej będę autorką. Kiedyś będę autorką strasznych książek, tak przerażających, ze czytając je będziecie krzyczeć, wybiegać z domu na bosaka, bać się po nocach. Tak bardzo złe i bezsensowne będą.
Oh, zgrywam się. Moje książki będą tak wspaniałe jak ja. Będziecie je czytać od deski do deski po milion razy. Będą to dzieła z tych których się nikomu nie pożycza, które stoją dumnie na półce, są wycierane z kurzu i nie mają nawet zagiętej strony. Tak wspaniałe będą. Wszyscy będą mnie kochać, ale ja nadal będę was wszystkich nienawidzić. Bo po co mi choroby ? Nienawiść to jedyna choroba na jaką mogę sobie pozwolić.


Jutro pisze poprawę z historii.
Może z chemii, mam andzieje, ze nie.
Matko, nic nie umiem.
Cudownie.

środa, 30 listopada 2011

52








Przepraszam, czy tylko ja się nie wyspałam?


Robie wszystko na raz .
Ciekawe czy zdążę siąść do historii.
Cóż, czyżbym dziś poprawiała fizykę?
Tak, dziś poprawiam fizykę.
Byleby dostać tą 2 -.-"
A jutro niemiecki i chemia


Reszte grudnia spędzę poprawiając oceny.
Ola chce mieć lepsze oceny.
Ola chcę się wyprowadzić.


Chcę mi się spać

51



Łapie się już dosłownie wszystkiego, byleby nie iść do historii. Z tym, że juz mi sie kończą pomysły na wymówki. Zapowiada sie nie ciekawie. Na prawdę, boję się tego wszystkiego. Na prawdę chce się wyprowadzić do jakiegoś miasta gdzie nie trzeba się bać o to czy się dostaniesz do technikum, czy nie.



Ostatnio moje myśli sa ciągle w przyszłości. W tej bliższej oczywiście. Niech ktoś mi pomoże to wszystko ogarnąć!

Gdybym miała ładne nogi, kupiłabym te pończochy. Ale z powodu mojej sylwetki nie kupię. Niby rozmar uniwersalny itp ale tak na prawde, przecież ja nosze tylko długie spodnie. Bo mam niesamowicie krzywe, brzydkie nogi. Nie wiem, niech ktos się zamieni.


Tak, słucham Nirvany.
Tak, historia mnie woła.
Tak, jako jedyna nie mam oceny z odpowiedzi.
Tak, nie rozumiem niemieckiego
Tak, nie umiem matematyki
Tak, ściągam na fizyce
Tak, mam korki z chemii

50







Cóż, napisałam coś tak mądrego, ale poszło z dymem. Smutne, wiem.


Z mojego punktu widzenia im bardziej się staram tym gorzej mi wychodzi. Im bardziej chcę sie starać tym mniej mi się chcę. Wszystko zmierza ku końcowi. Nie mówię tu o naszej planecie, szczerze mam to gdzieś, przecież się zbuntowałam przeciwko ludziom. Chodzi mi o moje oceny, im bliżej końca półrocza tym gorzej. Tak, mam zagrożenie z niemieckiego na chwilę obecną. I owszem, zniknie szybciej niż się pojawiło. Niestety musze powitać jedynkę z matematyki, to jest już oczywiste. Szczerze witam tą jedynkę nie zbyt chętnie, dopiero co umyłam podłogę, a ona nawet nie zdjęła butów, zjadła mi nutelle i ulubioną szybkę, sałatę i skubneła sobie nawet zcekolady po czy mnie pytając o pozwolenie włączyła komputer i włamała mi się na konto. To sa rzeczy których nie można robić. Ola nie lubi takiego zachowania. Gardze ta jedynką, na koniec roku mam nadzieje, że wykopię ją z mojego domku trójka. Choc i tak idę na humana, ale średnią trzeba mieć.


Boże daj mi siłę aby ich wszystkich rozwalić, bo jak dasz mi cierpliwość to im znowu odpuszczę!

poniedziałek, 28 listopada 2011

49







Czy tylko moje oceny wyglądają
jakbym trzymała się rękami, nogami i dodatkowo zebami
3 klasy gimnazjum ?
W ogóle nie widzę mojej przyszłości.
Nie, nie dlatego, ze mam słaby wzrok.
Wzrok mam całkiem dobry, dlatego widzę
te wszystkie piękne oceny .
Płakać mi się chcę jak na to patrze.
Olu, czyś czy oszalała?!
Tak, zostałam wariatem.


Moje życie robi się zbyt monotonne i przewidywalne.
Sadzę, ze próba samobójcza albo wzniecenie zbędnego lub potrzebnego powstania. Zbuntuję sie przeciw ludziom. I tak mnie nienawidzicie. Jednoosobowe powstanie czy może raczej bunt. Zapowiada się ciekawie. Sądzę, ze skończę w psychiatryku przed 18-stymi urodzinami. Co w gruncie rzeczy jest dla mnie dobre bo jak już mówiła, nie widzę swojej przyszłości. Mogę do końca życia siedzieć w psychiatryku. Tam tez mogę zabijać. Właściwie w psychiatryku nikt mi nie zwróci uwagi, bo jestem wariatem. Wariaci nie zwracają uwagi na reguły. Czy tylko ja zauważyłam, że ludzie nazywają wariatem każdego kto wyjdzie zimą ubrany jak na lato? Hańbicie określenie "wariat" nazywając tak jakiegoś palanta, który nie wie, ze jest zima. Cóż, może spał zbyt długo. Lepiej nie wchodzić w szczegóły, to co odkryjecie może okazać się zbyt drastyczne. Tak samo jak lepiej nie wchodzić do mojej piwnicy. Nie chcecie tego, wierzcie mi na słowo.

Ogólnie rzecz biorąc siedzę przed komputerem, w kokonie z kocyka ale motyla ze mnie nie będzie. Włosy mam mokre, zimno mi w stópki i nie fajnie jest. Słysze jak historia mnie woła z mojego pokoju. Ale kto by tam biegł za zawołanie książki od historii? No raczej nie ja, ale owszem. Nie widzę swojej przyszłości.



Czy jest może jeszcze ktoś kto twierdzi, że powinnam pisać książki?
Jeżeli będziecie kupować i w ten sposób zarobię na chleb, to będę pisać całymi dniami i nocami. A tak na prawdę to was wkręcam, 2 razy w miesiącu i gotowe. W końcu jestem geniuszem.

48







Dziś jest mój dzień.
Własciwie pierwszy raz mnie to cieszy.
Dzień niby jak codzień jednak
sam fakt, ze zostałam w domu i dostałam
nega słodkie życzenia od wielu osób znacza dla mnie wiele.



Niestety nie obyło się bez zbędnych przemyśleń.

sobota, 26 listopada 2011

47








Znowu całą noc spędzę wypłakując w
poduszkę wszystko co mnie gryzie, całą noc
będę słuchać 'Get Out Alive' i wypominać
sobie wszystkie błędy przez, które to
wszystko wygląda tak, a nie inaczej .
Znowu będzie mi Ciebie żal, i tego jakim jesteś skurwielem.
Znowu będzie mi żal tych wakacji i straconych dni .
Znowu będzie mi żal wydanych milionów na czekoladę
i tego, że za bardzo nienawidzę, że nie zasługuję
na to żebyś mnie kochał.
I kolejny raz zobaczysz mnie ze spuchniętymi oczami, w piżamie
i znowu rzucę Ci się na szyje i będę
Cię przepraszać za to jaką szmatą jestem, bo wiem co czujesz.
I znowu nachodzą mnie myśli, że powinnam
pójść i przeprosić Alicje.
Za to jak ją potraktowałam,
kiedy ona dała mi tyle czułości.
Ale mimo to jutro znowu będzie dobry dzień .
Jutro znowu włączę Three Days Grace,
znowu będziemy pisać o niczym ważnym i
znowu przewalę kolejną szanse na lepsze jutro.

piątek, 25 listopada 2011

46



Zdjęcie policyjne zwłok Mary Jane Kelly
ofiary Kuby Rozpruwacza.


A teraz cudowna historia o ofierze bez rąk, nóg i macicy


„Zagadka Whitehall” to nazwa nadana pozbawionemu głowy i kończyn torsowi kobiety, odnalezionemu 2 października 1888 na terenie dzisiejszej siedziby Scotland Yardu. Później na placu budowy odkopano lewą nogę ofiary, a policyjny chirurg Thomas Bond uznał, że należało do niej także prawe ramię i bark wyłowione 11 września 1888 z Tamizy. Nie udało się ustalić tożsamości „Zagadki Whitehall” ani schwytać sprawcy morderstwa. Sekcja zwłok wykazała, że kobiecie wycięto macice. Podobieństwo tej zbrodni do „morderstwa z ulicy Pinchin” i kilku innych zabójstw zasugerowało, że są one dziełem pojedynczego seryjnego mordercy, którego określono mianem „Torsowego Zabójcy” (Torso Killer). Pozostaje kwestią sporną czy Kuba Rozpruwacz i Torsowy Zabójca to ta sama osoba. Większość badaczy opierając się na dużych różnicach w modus operandi neguje ich związek. Między 2, a 25 czerwca 1899 z Tamizy wyłowiono fragmenty ciała prostytutki Elizabeth Jackson, mogącej być ofiarą „Torsowego Zabójcy”




Owszem, ja i Torsowy Zabójca to jedna osoba.
Nudziło mi się więc się pobawiłem.

Z poważaniem
~Kuba Rozpruwacz

niedziela, 20 listopada 2011

czwartek, 17 listopada 2011

43







Sam pomysł był dobry.
Niestety zapomniałam wziąć ze sobą
książkę od niemieckiego więc nici z mojej
edukacji w poczekalni do lekarza .
Miło czyż nie?






Kiedy ktoś jest gotów w każdej chwili przyjść do Ciebie i po prostu pomilczeć, kiedy wie doskonale, że nienawidzisz pocieszania i wie kiedy jest czas żeby przestać milczeć. Wtedy możesz mówić, że ta osoba jest Twoim przyjacielem. Przyjaciel Cię nie zostawi, wybaczy, zapomni złe słowa, będzie się razem z Tobą śmiał i płakał. Przyjaźń to nie jest zwykła znajomość. Ludzie nie mają w naturze potrzeby przyjaźni. Mam potrzeby takie jak posiadanie rodziny czy ukochanej osoby, ale przyjaźń nie leży w naszej naturze. Człowiek człowiekowi wilkiem przecież. Przyjaciel nie jest osobą identyczną, przyjaciele często moją różny punkt widzenia, nie zgadzają się w wielu kwestiach ale są do siebie przywiązani. Przyjaciele się kłócą ale nigdy nie jest to koniec, po prostu każdy zcasem musi odpocząć od nadmiaru wrażeń, pare dni ciszy nikomu nie zaszkodziło. Jeśli nazywasz kogos przyjacielem to musisz to robić świadomie. Przyaciel to nie jest ktos z kim siedzisz w ławce na matematyce. Przyjaciel to ktos komu powiesz swój największy sekret w pełni wierząc w to, że nikomu o tym nie powie. Przyjacielowi pokażesz osobę za którą szlaejesz, będziesz chciał z nim dzielić sie swoją pasją czy nawet czekoladą. Przyjaciel zawsze wysłucha tego co mówisz, nawet jeśli jest to dla niego irytujące czy nudne. Przyjaciel zasłoni Cię własną piersia kiedy ktoś będzie do Ciebie strzelał. Kiedy ktos Cię obrazi będzie miał odwagę powiedzieć głośno, że nie jesteś taki. Nigdy nie zostawiaj przyjaciela, a nawet jeśli to zrobisz to on będzie czekał, zawsze chętnie Ci pomoże. Bo przyjaciółmi jest się na zawsze. Moje pokolenie może jeszzce pamięta "pokrewieństwo krwii" kiedyś było to modne wsród nas. Razem z moim przyjacielem zrobiliśmy sobie takie ranki aby leciała z nich krew i przyłożyliśmy do siebie. W ten sposób pieczętowało się przyjaźń. Jest to dosyć komiczne i ktos może nawet powiedzieć, że to poczatki szatanizmu. Ale ja już wtedy po prostu wiedziałam, że on mnie nie zostawi. I tak jest do dziś. Teraz mimo, że nie jesteśmy tylko ja i on, mamy też naszych kumpli, z którymi spędzamy czas, to jednak on jest mi z nich wszystkich najbliższy. Na prawdę jestem szczęśliwa wiedząc, że widzi mimo mojego usmiechu, że jest mi źle, że wie kiedy chce po prostu posiedzieć w ciszy, a kiedy chce się wykrzyczeć. Pozwala mi uderzać pięściami w swoje ramię, pozwala mi na wyzwiska, pozwala mi przebywac w swoim pokoju czy pić ze swojego kubka. Mogę bez żadnego skrępowania włączyć jego komputer, wiem o nim tyle ile on o mnie. Wprawdzie jest jeszcze wiele rzeczy, które nie zostały jeszcze odkryte.  Jedkan najwspanialsza jest ta świadomość, że jesteśmy jak brat i siostra, nic wyżej, nic niżej. Nie musze sie o to bać i on też. Jesli jednak cos takiego miałoby miejsce to możemy liczyć na tą szansę. Mimo tego, że jesteśmy w pełni swiaomi tego iż jeśli cos pójdzie źle to nigdy nic nie będzie tak samo. Ale na tym właśnie polega przyjaźń. Na w sparciu. Nie mogłabym spać spokojnie wiedząc, że zraniłam go krzycząc na niego za cos na co nie ma wpływu. Każdemu się należy szansa. Zwłaszcza jeśli jest w stanie umrzeć za Ciebie.
 Czasem jednak warto pomyśleć, uwzględnić wiele wariantów. Nie raz lepiej przemilczeć to wszystko i dusić w sobie. Dla dobra sprawy. 

środa, 16 listopada 2011

42








Blablabla mam fazę na Metallice.
Właściwie skopiowałam do folderu z Aresa
praktycznie wszystko czego słucham ciągle i
słucham w Winampie, który jest od teraz
połączony z Last.fm więc jesteście na bieżąco.
Tak, zaczynam zabawę na last.fm



Dzień w połowie spędzony przy geografii, drugie pół przy muzyce.
Wysiadam, potrzebuje dłuższej przerwy.
Ale jeszcze nie teraz, teraz potrzebuję dobrych ocen .


Mam nadzieje, że będę mogła wrócić już do szkoły.
Czuje się tu jak w więzieniu .
Dlaczego ja ciągle choruje.
A, no tak, przez Ciebie.
Nie sądziłam, ze taki frajer spowoduje, ze moje samopoczucie
zniszczy moje zdrowie na tyle, że choruję na byle co i tak
na prawdę choruję byle jak bo niby mnie nie boli,
a jak już zacznie to ledwo powstrzymuje łzy .
Nienawidzę Cię.



Od dłuższego zcasu nie jestem w stanie dopisac nawet zdania do mojego opowiadania.
Macie może jakis temat do przemyśleń?
To tutaj opiszę.
Będzie raz na milion lat coś mądrzejszego niż moje żale.

41








Tak na prawde to wstyd mi za siebie.
Łatwo uciekać od odpowiedzialności i obowiązków.
Trudniej to wszystko ogarnąć.
Tak, teraz znowu podnoszę sie i ogarniam to .
Nie zwykłe jest to jak szybko potrafię się
zmotywowac do działania pomimo świadomości
pracy jakiej będę musiała w to wszystko włożyć.
Muszę koniecznie poprawić swoje stopnie bo
nie chcę potem żałować zmarnowanego czasu .
Zamiast bezczynnie siedzieć mogę ten czas wykorzystać
na naukę co mam nadzieje zaowocuje w dobre oceny .
Tak, potrzebuję korepetycji .
Czyżbym znalazła korepetytora ?
Mam taka nadzieję, mało czasu .



Poza szkołą nie mam nic .
Poza przyszłością wszystko mi obojętne.
Nie obchodzi mnie nic poza oceniami.
Moimi strasznymi oceniami.
Na poprawe masz Olu mało czasu .
Koniec z chorowaniem.
Kolejne pół miesiące spędziłam
nie robiąc tak na prawde nic .
Mogłam to lepiej wykorzystać .

wtorek, 15 listopada 2011

40







Owocna wizyta na fejsie mojego współmałżonka.
KLIKNIJ I POSŁUCHAJ



To siedzenie w domu robi się nad wyraz nużące .
Mam wielką ochote posiedzieć w szkole .
Chyba jest ze mną bardzo źle.



Nie mam ochoty na nic.
Ale zjadłabym naleśniki.

wtorek, 8 listopada 2011

38






Muzyka dziś najgłośniej jak się da.
Zagłuszanie własnych myśli jest proste.
Wystarczy odpowiednio głośno włączyć muzykę.
Mam nadzieje, że sąsiadom też pomagam.


Cóż, dziś nie zrobiłam kompletnie nic.
Za to jutro ide do szkoły.
I w czwartek znowu do lekarza .
Nienawidzę lekarzy.


Kocham twitter'a
Kocham facebook'a


Jestem uzależniona od głośnej muzyki.
Sądzę, że dziś spale głośniki

poniedziałek, 7 listopada 2011

37








pusty wzrok podążający bezwładnie za cieniem, ale cienia brak, 
pusta, naga ściana, o bladym kolorze niczego nie przypominającym.
Milion myśli na sekundę, i tylko jedna prawdziwa



Tak, to mojego autorstwa.


Mam dosyć.

36







Co właściwie ma jakiekolwiek znaczenie?

Mój przyjaciel jest egoistycznym dupkiem.
Twój też jeśli spojrzeć na to z tej perspektywy.
Nasi przyjaciele to egoiści .
Komizmu w tym brak.


Podobno każda teoria ma jakąś wadę.
Otóż ta również .
Nie wszyscy przyjaciele to egoiści .
Ale ten akurat zasługuje na medal w tej dziedzinie.
Widocznie na takiego zasłużyłam.
Innego nie dostanę .
Mój przyjaciel jest egoistycznym dupkiem.


Kolejny dzień ciągnie ze sobą głaz,
głaz wielkości 15 lat z przystawką.
Nie jest to nic z czego dzień może być dumny.
Każdy dzień mnie nienawidzi za to, że
każe mu ciągnąć ten głaz.
Z dnia na dzień głaz jest cięższy,
a każdy kolejny dzień nienawidzi mnie bardziej.


Nie powinno być mi smutno, nie powinno być mi dobrze,
nie powinno mi w ogóle być .
Ponieważ mój przyjaciel jest egoistycznym dupkiem.
Twój przyjaciel tez jest egoistycznym dupkiem.
Zaprzeczaj ile chcesz lecz Twój przyjaciel
tak jak mój jest egoistycznym dupkiem.


Następstwa naszych czynów są sarkastyczne.
Chcą być mądrzejsze od nas samych.
Każdy krok śmieje się z Ciebie
choć to Twój krok .
Twoje własne ciało szydzi z Twojego podejścia.
Wszystko chcę myć mądrzejsze od Ciebie.
Bo Twój przyjaciel to egoistyczny dupek.


I to ja o tym wszystkim sądzę.

sobota, 5 listopada 2011

35








Pierwszy raz macie zaszczyt widzieć
na tym zacnym blogu *.*
Jest to spowodowane moim kaprysem.
Od tak sobie chce was
pozabijać moją twarzą.
Pasuje?
Wiem, że tak.
Kocham Cie moje pomysły



Miasto wieczorem wygląda świetnie.
Zwłaszcza Siedlce .
Nie ma drugiego takiego .
I otóż dlatego zostanę tu ZAWSZE
i będę dręczyć niewinnych ludzi .


Uwielbiam żółte liście,
po rozświecane neony i ta
dziwna ale kochana pustka
na ulicach i chodnikach .
Zupełnie jakby nikogo w tym mieście
nie było, fajnie.
Ola lubi to .


Jutro kamerka *.*
Ciesze się .
A wy nie .


Dzisiejsze spotkanie i chyba
nawet sama droga na spotkanie
i ze spotkania również
wprawiły mnie w niesamowity nastrój.
Jutro też będzie tak dobrze :)

czwartek, 3 listopada 2011

34







Dzień się jeszcze nie zaczął, a ja już mam go dosyć.


Głowa mnie boli bez przerwy .
Coś jest nie tak .



Jestem przemęczona .
Mam ochotę zniknąć gdzieś
z dobrą książką, a najlepiej
kilkoma książkami na 2 miesiące.
Pojechałabym sobie do jakiegoś ciepłego kraju
gdzie nikt by mnie nie osadzał, nie zaczepiał, nie lubił,
nie kochał, nie wymagał.
Gdzieś gdzie będę po prostu jak powietrze .
Nie lubię was, szczerze was nie lubię.
Meczy mnie samo patrzenie na was.

33




Wish I could spin my world into reverse,
Just to have you back again
 
 
Witajcie znowu .
Otóż jestem zniesmaczona jutrzejszym dniem .
Jak to do szkoły ?!
Ucho mnie boli jak cholera.
Nie wiem, będę się faszerować lekami .


Może bym napisała w końcu coś mądrego </3

32










A TERAZ PÓJDĘ SOBIE ZROBIĆ HERBATY, 
bo usycham z niezdecydowania, zawahania, 
niepewności, rozczarowania, nadmiaru obowiązków, 
tęsknoty i niewytłumaczalnego uszczerbku na psychice.




Mam dosyć lekarzy.
Mam dosyć Patrycji.
Mam dosyć Alicji.

Jestem tak zdesperowana,
że chyba dziś pójdę na długo
wyczekiwany spacer.

Oto patrzycie na człowieka skalanego,
któremu mało znane jest pojęcie 
długotrwałego szczęścia .


Jest zimno więc zrobię herbatę.
Naleje sobie do termosu i pójdę.
Sądzę, że nic mnie dziś jednak nie zdziwi.


środa, 2 listopada 2011

31







And when it's over and it's gone 
You almost wish that you could have all that bad stuff back 
So that you could have the good.



Praktycznie rzecz ujmując 
znalazłam w Tobie wady .
Źle się wyraziłam .
Twoje wady znam dobrze.
Cóż, nie wiem jak to powiedzieć.
Ale w każdym razie ogarniam się.
Myślę, że do moich urodzin zostanie 
z tego przyjacielska troska.



Mam wątpliwości co do dnia dzisiejszego.
Przeczuwam burze .
Zanosi się na to, że coś pójdzie źle.
Naprawdę, nie żartujcie ze mnie.


Jak mam wyrazić to co czuje ? 
Bywało różnie, ale teraz czuje ulgę.
Dawno już nie było tak dobrze.
Od 2 lat ciągle ktoś zagrzewał miejsce.
Ale na szczęście już się wyprowadza .
Na prawdę dobrze mi z tym.


Pora spać.
Boje się moich znów.
Oto nadchodzi zła passa.



30






Napisałam całkiem sporo.
I wyszło mi całkiem nieźle.
Ale jednak nie opublikuje.
Nie chcę, to moje.


Mam ochotę na placki ziemniaczane .



7!! - Lovers


Kimi wa ima namida nagashita
Nakija kuru kodomo no you ni
Tatoe asu ga mienaku natte mo mamoru yo
Natsu no sora miagete nira'nda

Tsuyogatte bakari de namida wa mi senai
Hontou wa kowai kuse ni
Taisetsu na mono wo ushina wa nu you ni
Hisshi de hashiri nukete kita

Itsu datte nagai yoru wo
Futari de nori koeta
Kono mama isshiyo ni iru kara
Tsuyogatte nai de ii nda yo

Kimi wa ima namida nagashita
Nakija kuru kodomo no you ni
Tatoe asu ga mienaku natte no susumo yo
Natsu no sora miagete sake'nda
Natsu no sora miagete nira'nda

29









Juz bez będnych komentarzy prosze.

Zapycham obrazkami z internetu żeby nie było, że nic nie napisałam.

Uwielbiam dostawać natchnienia o 2 nad ranem i pisać 15 stron tekstu.
Po czym wstawać o 7 wyspana jak rzadko.


Idę z wizytą do Pani Doktor.
A potem do innej Pani Doktor.
Nie, nie ide sie leczyć na głowę.
Na to za późno.
Wyleczę sobie ucho.

wtorek, 1 listopada 2011

28

Dziś nie będzie mądrości.


Uwielbiam kiedy Bóg postanawia mnie ukarać za moja głupotę.
Boże, ty to masz ze mną problemy!

Beznadziejna chęć posiadania czegoś co nigdy być moje nie może zaczyna mi podsuwać głupie pomysły.
Nie, nie mówię tu o sprzedaniu nerki, już to zrobiłam. Drugiej nie oddam, jestem do niej przywiązana.

Z piwnicy zaczyna się wydzielać zapach zdechlizny, biedne trupy.
Przepraszam ale nie jestem w stanie was dłużej tam trzymać.
Sprzedam więc trupa, w stanie rozkładu, bez ręki, nogi, oka, nosa, wątroby, jelita grubego. Różnie to bywa. Zależy kto co miał ładne.
Sprzedam drogo, bo mam taki kaprys.
Nie przyjmuje zwrotów, nie lubię tez wybrzydzania. Z góry mówię, że są ładne, nie zabijam byle czego.


Nie lubię kiedy ktoś wmawia mi jakąś głupotę, a potem każe uznać to za prawdę.
Jest to nie na miejscu bo ja wiem wszystko i wszystko jest takie żebym ja to wiedziała.
Każda próba zmiany moich racji skończy się w mojej piwnicy.
Zniżę się do poziomy psychopaty, zabije byle co.
Przysięgam.
Odpukane i niech tak się stanie.

poniedziałek, 24 października 2011

27

Tomik Zbigniewa Herberta leży dumnie
na moim biurku.
Jeden, jedyny egzemplarz w naszej bibliotece.
Jestem dumna, że go zdobyłam.


Wracając ze szkoły rozmyślałam nad pytaniem, które
dziś tak nachalnie padało .
Jakby czymś złym był miły opis .
Specjalnie aby móc rozmyślać wróciłam droga nad zalewem.


Nie można rościć sobie praw do osoby. Synonimem do słowa "mój" może być "współmałżonek" co najwyżej. Spostrzegawczy zauważyli cząstkę "współ" co jednoznacznie mówi nam o tym, ze osoba nie jest całkowicie nasza. Osoba nie może być nasza, nie możemy nikogo więzić tylko dla siebie. Nie można z kogoś zrobić coś swojego, co jest tylko MOJE i nikogo poza mną. Prócz Boga rzecz jasna bo jesteśmy jego Stworzeniem. Ale nawet Bóg dał nam jakąś wolność w miarę naszych "ludzkich możliwości" cokolwiek mamy przez to na myśli.
Nikt nie jest mój, ja tez nie jestem czyjaś.
Amen.


Czeka mnie "Romeo i Julia" oraz daty na historię. Co z edukacją? Strasznie mi się chcę, doprawdy.

niedziela, 23 października 2011

26

Dzień za dniem ucieka nieubłagalnie.
Mam ochotę krzyknąć "STOP JA WYSIADAM"
Jednak to nie takie proste.
Z życia wychodzą przedwcześnie tylko tchórze.
Nie jestem tchórzem, dam rade.


Ostatnio nie mam czasu na myslenie.
Zajęłam się bardzie potrzebnymi rzeczami takimi jak nauka.
Wprawdzie jest to męczące i pochłania czas także na rozmyślanie nad sensem różnych spraw nie pozostaje mi wiele czasu. Co jest powodem dla którego nastała tutaj cisza grobowa. I otóż w tym momencie z grobu wychodzę ja, mała Alex. Alex bardzo lubi gorącą czekoladę, książki, poważne tematy. Alex chcę być samodzielna ale lubi mieć kogoś na kim może zawsze polegać. I taka sobie Alex postanawia, że nic dziś tu nie napiszę. Mam mało czasu, a w łózku obok poduszki leży ksiązka która aż prosi się o skonczenie. Niestety na "Romeo i Julia" zostanie mi tylko jutrzejszy dzień.
 Zapowiada się miło, muszę na wtorek przeczytać książkę, napisać rozprawkę i pouczyć się. W piątek poprawiam sobie chemię. Co z fizyka? Nie wiem, doprawdy. Matematyka? Mam nadzieje, że załatwię te korki. Geografio, zawaliłam poprawę. Wybacz.

środa, 12 października 2011

25

Witam was, parafianie.

Otóż jak wszystkim wiadomo w
tej parafii nie toleruje się was.
Więc, proszę.
Wyjdźcie.


Otóż jest to notka z dedykacją dla najwspanialszej osoby czyli Kin.
Tatararatata ! Powiedziane zostało "Kin" i wszyscy już się zakochali.
Ale otóż oświadczam, ze Kin weszła ze mną w związek małżeński i 25 listopada obchodzimy pół rocznice.
Szykuję coś bardzo złego na ta okazję. I więcej nic nie powiem.


Zazwyczaj pisze tutaj coś super 'mądrego' abyście sadzili, ze nie jestem tumanem. Więc jeszcze raz dam wam nadzieje na to, ze mój mózg działa.


 Z czasem wszystko więdnie, róże w wazonie mimo ich pięknego, czerwonego koloru pełnego nienawiści i uroku za razem, oczy tez trąca swój blask po pewnej ilości przykrych słów. Tak samo więdną uczucia, wspomnienia, nadzieja, relacje. Wystarczy, ze przestaniemy dolewać wodę różom i usychają szybciej. Tak samo jest z tym czym ogółem są uczucia.
 Nie pielęgnowane odpowiednio nie tyle co stają się monotonne i nie warte funta kłaków co po prostu bledną i zaczynają słabnąć. Jak kości osoby która przestawiła się na masakryczną dietę "cud". Owszem, jest cudem. Można się w ten sposób zabić. Oszczędzając sobie wszystkiego po trochu z obawy (tak na prawdę nie wiem jakiej, chyba, ze stanie się to silniejsze) ludzie zaczynają zachowywać się zbyt monotonnie żeby coś się działo. Boją się jakichkolwiek gestów, słów co doprowadza do ruiny ich wielkie tak zwane "uczucie" . Nie zależnie czy to przyjaźń, zwykły bliski kolega czy ukochany/ukochana.
  Zapytano się mnie ostatnio czy wierze w miłość na odległość. Miłość na odległość jest miłością normalną, potrafi być mocniejsza niż miłość osób które mają ze sobą styczność na każdym kroku. Bardziej doceniają bliskość, jednak długoterminowy brak tej bliskości w jakikolwiek tego słowa znaczeniu zaczyna to wszystko rujnować od środka. Jak wojna domowa. Tęsknota przeradza się w złość, bez powodu. Zaczyna się robić nie przyjemnie. Choć nadal jest miło jednak czuje się chwilami, ze to nie ma sensu. Związek na odległość tak na prawdę nie jest związkiem który ma wielkie szanse ale jeśli wszystko pójdzie dobrze to potem na peronie widzę skaczących sobie w objęcia ludzi. Nie wiem ile się nie widzieli, wiem tylko, ze tęsknili, widzę to w ich gestach, ich uśmiechach. Przecież jeżeli ktoś nie widział kogoś dzień to nie skacze na niego jakby był jego ostatnim ratunkiem. Doprawdy, spotkanie jest najlepszą "częścią" tego związku. I na prawdę spacerując czasami po peronie (z nudów) i obserwując ludzi, snując domysły na ich temat jestem szczęśliwa razem z nimi, uszczęśliwiają mnie to, ich dobra energia przepływa na mnie. Choć nic o nich nie wiem, nie wiem czy to rodzina, czy przyjaciele, zakochani, zaręczeni czy małżeństwo. Nie wiem kiedy osoba która czeka dowiedziała się o przyjeździe drugiej osoby. Wiem tylko, ze stoi na tym peronie nerwowo chodząc w tę i z powrotem sprawdzając co chwile czy pociąg już nie jedzie. A kiedy w końcu jedzie jest jeszcze bardziej zdenerwowany, wyciera ręce o spodnie, próbuje wyglądać na wyluzowanego. Nigdy nie wiem dlaczego, wiem tylko, ze ja sama się stresuje przed każdym spotkaniem z kimś kogo dawno nie widziałam.

  Irytują mnie bardziej niż bawią ludzie którzy nie pielęgnując znajomości potem mówią, że to osoba drugiej strony, mimo, że żyły wypruwała sobie i na głowie stawała żeby wszystko było dobrze. Nie jest dobrze oskarżać innych, błędów należy szukać u siebie.


  PS
Nigdzie nie widzi się tylko pożegnań i przywitań co na peronie, nigdzie nie widzi się takiej fali szczęścia, nigdzie nie zobaczysz tylu łez tęsknoty mimo, ze osoba z która się żegnasz jest jeszcze obok. To smutne, a za razem budujące.




Kocham Kin <3

czwartek, 6 października 2011

24

Kornela poprawiła mi humor.
Kornela wierzy we mnie.
kornela sadzi, ze jestem maszyną chyba ;>
No ale na prawdę, 5 ?!
Niestety ja bym zdechła po 2, doprawdy.


Słycham sobie Yugopolis2 i mam zaciesza.
Doprawdy, jestem zbyt pesymistyczna,
albo Kornela zbyt optymistyczna.
No to teraz organizujemy spotkanie.
I zobaczymy <3


- Jestem w dokłku
- A ja na górce
- Bywa

niedziela, 2 października 2011

23

Zdecydowanie nie lubię takich dni jak dzisiejszy .


Leżąc w łózku, nawet nie wiedząc która godzina wpatruj się pustym wzrokiem w czsyte, niebieskie niebo . Własciwie nie obchodzi mnie jaka jest pogoda, to co mnie zaskoczyło tej nocy sprawiło, ze część mnie gdzies uciekła. Nie sądziłam nigdy, ze można płakać przez sen, nie sądziłam nigdy, że mój sen może być tak głęboki. Na ogół snia mi się rzeczy proste, mało złożone, ale dziwaczne w samej swojej formie. Tym razem było inaczej.
Dobrze, ze udało mi sie w końcu otworzyć oczy, i powiedzieć "To tylko zły sen". Ale to, ze sie obudziłam nic nie zmieniło, pamiętam go idealnie. Nawet nie próbowałam się podnosic, nie chciałam zeby ktos widział, ze wstałam. W sumie przeleżałam do obiadu. Cały dzień chodzę od pokoju do pokoju z nadzieja, ze tam będziesz. Cały dzien szukam wytłumaczenia, cały dzień szukam wymówek. Byle nie wyciągnąć wniosków, byle nie zbłaźnić się. To tylko sen, nic więcej.

Podły los chciał, ze jutro jest poniedziałek. Nie jestem dobrej myśli, pewnie dostałam 1 ze sprawdzianu z niemieckiego, pięknie. Brak we mnie życia, czegokolwiek. Sztuczny uśmiech mnie tylko bardziej dołuje, wyniszcza to co ze mnie jeszcze zostało. Nie długo zostanie pusta obudową, ale nikt tego nie zauważy. To mnie zżera od środka. Tak po prostu.


Zaczyna sie październik, pół miesiąca przeleżałam w łóżku, drugie pół siedziałam w ławce nie myśląc na większości lekcji o niczym konkretnym. Udawanie, ze słucham czy, ze siedze skupiona i się ucze jest nużące. Pora chyba przestać udawać, musze się wziąć do roboty póki mam na to czas. To tylko kilka miesięcy, potem będą ferie, święta, potem będzie wolne, potem będzie egzamin, potem będą wakacje. Tak na prawdę dni uciekają mi przez palce jak piasek, podliczając moje życie przez te 16 lat  uznaje, ze zmarnowałam większość dni które mogły wyglądać zupełnie inaczej.


Leżąc tak i analizując swój żywot zaczęłam się zastanawiać jakby wyglądało moje życie gdybym w 2010 nie pojechała do Jarosławca .. Jakby wyglądało moje życie gdybym była dobra uczennica która ma same dobre oceny. Jak to jest kiedy ludzie nie mają do Ciebie żalu o wszystko co zrobiłeś. Gdybym poznała przyszłość mogłabym być spokojna o siebie, mogłabym zacząć się starać. Mam tyle planów, ale nic z tym nie robię. To dopiero 16 kilometrów, a ja już się poddaje ..

czwartek, 22 września 2011

22

Mam zaledwie 16 lat, tak na prawdę nic nie wiem.
Trudno czegoś ode mnie wymagać, jestem nieodpowiedzialnym, leniwym dzieckiem.
Jednak teraz postaram się ubrać w słowa moje myśli, raczej przemyślenia na temat,
który nie jest mi najlepiej znany, wielu ludzi napisało by o tym wiele więcej.
Jednak ja postaram się wam udowodnić, ze również mam uczucia.

Każdy ma inne podejście do miłości .
Czy jest ona uczuciem czy tylko jakiś impuls w mózgu ?
Romantyk stanie murem za pierwszym, naukowiec za drugim.
Ale to zależy od tego czy mówimy o anatomii czy o tym co nazywamy "uczuciem".
Chyba nikt z was mówiąc "zakochałem sie" nie myśli o tym, że mu ilość czegoś tam wzrosła i to dlatego.
Raczej mamy motyle w brzuchu i inne tam.
Nie wiem jak by to opisac.

Osobiście jestem zwolennikiem otwartego uczucia.
Mam ogromnie pojemne serce, ale nie do miłości.
Przyjmę pod skrzydła wszystkich, o ile nie sa moimi wrogami lub niewolnikami.
Ale nie po to żeby ich kochać w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu.
A jeżeli komuś pisze, ze go Kocham, to tak jest serio.
Otóż teoria "kanapka z serem" jest dla mnie racjonalna i przemyślana. Oczywiście na pewno osoba która to była pomysłodawca "kanapki z serem" na pewno nie myślała o tym dniami i nocami jak to ja robie, aż w końcu doszła do tego.
Otóż z tego powodu ograniczam użycie tych dwóch słów, słowa to nie zabawki. Słowa ranią, uszczęśliwiają, pokazują nasze uczucia lepiej niz rewolwer wycelowany w czyjąś głowę. Potrafią być lepsze niż to.
Słowami trzeba umieć władać, wiedzieć kiedy cos należy powiedzieć, a kiedy nie. Ludzie zaadoptowali słowo "kocham" jako synonim "uwielbiam". Właściwie teraz "uwielbiam" straciło na znaczeniu. Miłość do zespołu, miłość to potrawy, miłość do książki, miłość do koloru, miłość do sukienki. Tak, to wyznaje nasz zachwyt, ale zachwyt przemija. Więc jeżeli powiesz komuś "Kocham Cię" to może to być równie dobrze dłuższy zwrot "Kocham Cie jak kolor mojej ściany póki nie wyblednie" "Kocham Cie jak ten zespół póki go wszyscy lubią". Rozumiecie? Właściwie nie ma znaczenia czy rozumiecie.
Mówiłam, ze spróbuję ubrać to w słowa, nie mówiłam, ze jestem Lewisem i na pewno wszystko będzie jasno, zwięźle i na temat.
Na przykład ja kocham pisać, kocham 30STM, kocham Iron Maiden, Kocham Sabaton, Kocham czarny, kocham pizze, kocham ostra muzykę, kocham glany, kocham mój kujoński sweter, Kocham Ciebie. Cóż, brzmi jak kanapka z serem. Bez dwóch zdań.

Ludzie, gardzę wami.
Ale uważajcie na słowa.

Teraz pewnie rozumiecie. Czy uszczęśliwiło by was, ze ktoś by wyznał wam w taki sposób miłość ? "kocham to, tamto, stamro i tamto tez, o i tamto, tamto, tamto i jeszcze tamto i Kocham Ciebie" Prze-romantyczne i w ogóle oh i ah czyż nie? Zapewne większośc z was uzna, ze nie za bardzo. Ale to tyle w temacie słów.

Wracając do miłości jako uczuciu. Istnieje kilka typów tego uczucia. Miłośc erotyczna, miłość braterska, miłość Boga i bliźniego i przyjacielska (którą równie dobrze można wcielic do braterskiej). Każda z tych miłości jest mocna, można kochac swojego przyjaciela, można kochac swojego brata, można kochać Boga i bliźniego (to nawet trzeba) i mozna kochac kochanka, czyli kogoś kogo darzymy miłościa która nazywam erotyczną, ponieważ tak nazywamy zakochanie. Polecam ksiazkę C.S.Lewi "Cztery Miłości" jeżeli ktos chce dokładnie zrozumiec. Miłość Braterska i miłość do Boga jest miłością płynąca z potrzeby, z potrzeby akceptacji, opieki, bezpieczeństwa. W sumie, wymieniac moge w nieskończoność.Miłością z potrzeby jest równiez zakochanie, poniewaz potrzebujemy miłości, ciepła, zrozumienia. Każda z miłości jest miłościa z potrzeby, Jedynie Bóg kocha nas nie z potrzeby ale z łaski. Miłościa z łaski może nas obdarować każdy kogo spotkamy. Jeżeli komuś jest smutno bo złamałeś sobie noge, to idzie do Ciebie i spędza z Toba duzo czasu. I robi to z własnej łaski. Na tej zasadzie działa również zakochanie. Kochamy z łaski i z potrzeby. Chcemy otrzymac miłośc i także dostać ja od drugiej osoby. Jeżeli druga osoba nie daje Ci nic w zamian za Twoją miłość, czułość, opiekuńczość, troskliwośc to po prostu widocznie nie jest warta Twojego czasu.
I tu rodzi się pytanie "Czy miłość może zgasnąć?" Jedni powiedzą, ze owszem, miłość ginie, ale drudzy powiedzą "głupoty gadasz! Stara miłość nie rdzewieje". Ale używają tego w złym kontekście. Patrząc na parę staruszków w parku idących za rękę jak "za dawnych lat" można powiedzieć "stara miłość nie rdzewieje" czyli miłość pielęgnowana! Stara ale nie rdzewieje. Paradoks rzeczy martwych polega na tym, ze rdzewieją jeśli o nie nie dbasz. I dlatego ginie miłość, jak i dlatego, ze ludzie mają zbyt mało nerwów by o ta miłość zawalczyć, kiedy przychodzą trudne chwile zauroczenie mija, bo sa problemy. A dana osoba kochała tamtą, ale pojawiły sie trudności to jej sie nie chcę. Przysięga małżeńska mówi "w zdrowiu i w chorobie" i inne takie tam, nie pamiętam. Prawdziwa miłość kocha zawsze, nawet kiedy sa trudne chwile. A o fałszywą nie warto zabiegać, jeśli masz sie męczyć parę miesięcy bez zaangażowania drugiej strony, nie licz na poważny związek, niech nikt nikomu nadziei nie robi. Życie jest brutalne. Nie baw sie uczuciami, doprawdy nie warto.

wtorek, 20 września 2011

21

Nie właściwą teorią jest twierdzenie, że nie każdego można przestraszyć. Osobiście sądzę, że to bzdura. Każdego można przestraszyć, tylko trzeba wiedzieć jak. Niektórzy umierają ze strachu kiedy wyskoczy się im z szafy wrzeszcząc "BU!", natomiast od kogoś innego oberwał byś w twarz, samoobrona lub nawet by nie drgną. Ale sądzę, ze każdy boi się w jakimś stopniu czegokolwiek. I w tym rzecz, łatwo można wywołać strach ale ciężko jest poczuć strach drugiej osoby. Mówiąc "Boje się tak samo jak ty" mówimy, ze mamy ten sam poziom adrenaliny. Praktycznie rzecz biorąc jest to coś na wzór pocieszenia, gdyż nie można się bać tak samo. Ktoś może się bać kartkówki z chemii bo choć uczył się cały tydzień to ma wrażenie, ze z każdą sekunda wylatuję mu z głowy coraz więcej wiedzy i obleje, a jeśli obleje to będzie miał niedostateczny na półrocze, natomiast osobnik mówiący "Boję się tak samo jak ty" uczył się jakieś 5 minut bo jest chemicznym wręcz geniuszem po prostu go pociesza. Oczywiście nie wykluczajmy faktu, ze on też się może bać, jednak on boi się, ze mu się wyczerpie ulubiony długopis i będzie musiał napisać żelowym, a jest leworęczny i sprawdzian będzie wyglądał nieestetycznie. I tu jest porównanie, nasz pierwszy osobnik jest zagrożony, natomiast drugi martwi sie o długopis. Proszę zwrócić uwagę, że naszego biedaka to trochę pociesza, puls się na chwilę uspokaja ponieważ jego mądry kolega "Boi sie tak samo jak on".
 Natomiast każdy z nas nie lubi, boi się bardziej niz nie lubi może odrzucenia. Nie zwykłego wyśmiania i nawyzywania, każdego z nas kiedyś ktoś przezwał. Ładnie czy nie, dla żartu czy na serio ale jednak jest to mniej więcej na porządku dziennym. Co dzień przechodzimy obok ludzi nie wiedząc co myślą, a z pewnością nie raz mówili nam coś w głowie mijając nas na szkolnym korytarzu. Nawet jeśli nie wiesz, jest milion osób które Cię szczerzę nienawidzą ale nikt nie powie Ci tego w twarz, ani nawet na facebooku. Dopiero gdy nadarzy się anonimowa okazja dowiadujemy się co ludzie o mnie myślą. Jeśli mam być szczera lepiej mi się żyło nie wiedząc ilu ludzi czeka na moją śmierć. A potem narastała odwaga i teraz nie boją się mi tego krzyknąć przez cały korytarz. Trochę wyolbrzymiłam, nie wszyscy. Niektórzy do dziś żyją w obawie, ze dowiem się iż wypisywali mi takie rzeczy. Myślicie, że mnie to boli? Takie jest już życia, jedni nas kochają, a inni nienawidzą. Wisi mi podejście tych ludzi do mnie gdyż większość z nich rozpoznaje mnie dopiero kiedy włożę opaskę Konohy, znaleźli mojego fs i postanowili się wyżyć, leczyć swoje kompleksy. Zniżają się nisko żeby poczuć się lepiej. Dlatego ludzi którzy nas nienawidzą należy mijać z podniesionym czołem, uśmiechając się do nich. Nie należy się tego bać, ale zeszłam z tematu! Ludzie boją się odrzucenia, tego, ze ich zdanie nie zostanie zaakceptowane, zostaną wyśmiani przy ludziach czy ktoś wyjawi ich sekrety. Tego boja się wszyscy . Spider man, Iron man, Batman (mylę się?).

Strach jest czymś normalnych, nie należy się go wstydzić. Nie należy szydzić ze strachu bo kiedy zajrzy Ci w oczy nie będzie Ci już do śmiechu.