środa, 31 sierpnia 2011

12

Nie sądziłam nigdy, ze stanę się tak bezbronna.
Teraz wszyscy macie wolną rękę.
Poprawka, tak wam się wydaje.
Tylko dlatego, ze każda wredna uwaga może mnie zranić.
Ale kiedy już przestanie mi zależeć odzyskam swój spokój,
swój chłód, ale mam nienawiść.
Nie cierpię was, patrzeć na was, słuchać was, nawet rzucać wam chłodnego spojrzenia.
Szkoda mojej energii na was.
Ludzi którym jest obojętne co jest ze mną.
Może nie mam racji ?
Kto tak uważa ręka w górę.
No tak, cisza, las rak po prostu.
Na nikim z was nie mogę polegać.

I to jest chyba powód dla którego ucieknę stad kiedyś.
Bo nie mogę znieść tego, ze wszyscy moi przyjaciele mieszkają daleko.
A ludzie na których nie mogę polegać nawet wtedy kiedy jest źle są tuz obok.
I gdzie tu jest sprawiedliwość?
Nawet naziści byli bardziej sprawiedliwi niż wy i wasze intrygi.


Nie skaczę z radości zbytnio.
Nadal jest mi z tym źle.
Nie potrafię odpuścić.
Nie po tym wszystkim.
Wybacz.


11

Poczucie zagubienia bierzę nade mną kontrole.
Nie mam ochoty iść jutro do szkoły.
Znowu będę musiała patrzeć na tych ludzi .
Chciałabym stad uciec.





Oczywiście, ze będe udawać iż jest wspaniale.
Bo co mam innego zrobic .
Przemilczę was, wszystkich .


Plany na jutro ?
Wstac i pójśc tam.
Posiedzieć na jakze ciekawym apelu, a potem do domu .
Oczywiście jutro po ksiazki do księgarni.
Jka pomysle o tym tłumie ludzi to mi jest niedobrze.
A nie można było wcześniej?
Z reszta, co za różnica.

Zaraz do kapieli i spać.
Jutro zapewne wymyśle w co sie ubrać .
Muszę zdjąc spodnie z balkonu, nie wychna.
Czyli co, suszarke musze włączyć?
Mam tyle pradu zmarnowac na jedna parę spodni ?!
Zapytam jeszcze dziewczyn czy maja cos do suszenia.


Jestem potwornie głowna.
Zjadłabym sobie pizze
i wypiła butelke coli.
Nie interesuja mnie wypryski od coli.
Ja po prostu chcę sie najeść.

Poza tym nic nie mam wam do przekazania.
Czekam tylko na to żeby wejść do biblioteki.
Od razu właze pomiedzy regały i poszukam czegoś dobrego <3



10

Jako, ze mamy ostatnie chwilę wakacji, postanowiłam zrobić coś innego.
Możliwości mam wiele, chęci i motywacji mniej.
Niech żyją ostatnie chwilę wakacji.
W końcu szkolna biblioteka <3


Nikt z was nigdy by nie wziął pod uwagę mnie.
Takie tam blond coś nie wychylające się.
A jednak ludzie się zmieniają.


Jako płatny morderca i handlarz bronią, niewolnikami i innymi bajerami polecam aby oddawać mi cześć i chwałę.
Bo jak nie to będzie jako tako nie miło .
Kolejny raz możecie się przekonać, ze jestem z tych którzy gardzą światem.
Nienawidzę ludzkości, nienawidzę kiedy ktoś śmie mnie pokazywać palcem. Gorszy Cie ten palec, ze dajecie mi go do odgryzienia? Uważam, ze jest to mało humanitarny sposób amputacji, dlatego zawsze mam przy sobie nóż. Wiem, wszyscy macie zbędne narządy, chętnie je przyjmę.


Jutrzejszy dzień zapowiada się, powiem wam, ze bez większej różnicy .
Co mi szkodzi wyjść przed 9 z domu i posiedzieć w szkole wśród przerażonych pierwszaków? Może będę miała farta i ktoś zemdleje? A może będzie tak jak zawsze, ktoś coś powie i do klasy. Posiedzę w klasie, zapisze plan i do domu . Przebiorę się w coś na czym nie widać krwi i idę realizować zamówienie.  No cóż, koniec wakacji, trzeba się brać do mordowania i sprzedawania.

Mam 7390423566130605425486735 nowych niewolników, trochę tam niebezpiecznej broni i amunicji, co to dla mnie .

Moja dziwka śmie na mnie spojrzeć, zabić.


Tak, umieram z nudów ~




Nowy rok szkolny to nowe problemy, nowi uczniowie, nowe doświadczenia. Będą nowi wrogowie, ludzie którzy nie są przyzwyczajeni do mnie. Zapowiada się ciekawie. Przypuszczam, ze założę opaskę z Naruto. Od tak sobie, dla zabawy



środa, 24 sierpnia 2011

9

Mam dziwny nawyk przygruzania wargi,
zawsze, ale to zawsze kiedy przypomnę sobie o Tobie.
Wyleczcie mnie <3

Jak wielu ludziom w dzisiejszych czasach "miłość erotyczna" kojarzy się z seksem? Zapewnię każdy z was kiedy by usłyszał "miłość erotyczna" od razu pomyślał by o zaspokojeniu swoich fizycznych żądzy jakże podobnych do zwierzęcych. Miłością erotyczną nazwać można również tak zwane zakochanie jak nawet i zauroczenie. Bo w prawdzie może występować akt seksualny bez miłości erotycznie ale polega on wtedy na zaspokojeniu swojej potrzeby, a nie przejmuje się partnerem. Partner jest tu tylko niezbędnym mechanizmem. Mało kiedy po zaspokojeniu swoich zwierzęcych, ze tak powiem (proszę tylko nie stawiać mi zarzutu jakobym nazwała ludzi zwierzętami gdyż Bóg stworzył nas szlachetniejszymi od zwierząt, ale przyznacie, ze akt seksualny przybliża nas do zwierząt choć o pół kroku) nie następuje zauroczenie czy nawet zakochanie. Kiedy akt seksualny dobiega końca zaczyna się tak zwana "męska rozgrywka". Oczywiście nie znam tego z doświadczenia, zanim postanowiłam o tym napisać słuchałam wielu wypowiedzi na temat miłości i aktu seksualnego, musiałam wiele na ten temat przeczytać głównie książek Lewis'a. Jak to Lewis napisał w książce "Cztery Miłości" jesteśmy samolubni i chcemy brać, a nie dawać. Dlatego rzadko występuje po akcie cielesnym zakochanie. Oczywiście akt seksualny nie ma praktycznie nic wspólnego z klasycznym pocałunkiem, nie mieszajmy tego do tej sprawy.
  Miłość erotyczna jako zakochanie nie żąda nagiego ciała lecz nagiej osobowości, pragnie dawać, a nie brać. Taka miłość jest tylko w ludziach. Bóg hojnie nas obdarzył dając nam możliwość kochania. Kiedy się zakochujesz nie masz nawet czasu żeby pomyśleć o ciele! Jedyne czego pragniesz to myśleć o niej lub o nim w sensie osobowości. Dopiero po pewnym czasie zaczynasz myśleć o cielesnym pożądaniu ale nie myślisz o zaspokajaniu swoich żądzy tylko przez chwile. Nie sądzę aby osobie zakochanej wystarczył jeden pocałunek, będzie chciała coraz więcej bliskości co jest niebezpieczne. Jednak nie przeradza się w czysto fizyczne pożądanie, nadal myślimy o osobie kochanej jako najcudowniejszej osobie na świecie, nie najbardziej seksownej czy najbardziej pożądanej przez cała kule ziemską. Nie chcesz nawet aby ktoś inny doświadczał przyjemności za jaką uważasz dotyk osoby kochanej. Wtedy pojawia się pycha, uznanie osoby za swoja własność i największy wróg zakochania jaki może tylko być. Zazdrość - to ona potrafi doprowadzać osobę kochaną do tak zwanej białej gorączki. Najchętniej zabilibyśmy każdą osobę która podejdzie do "naszej" partnerki czy "naszego" partnera. Mamy ochotę zamknąć osobę kochaną w pokoju aby nikt poza nami jej nie miał. W prawdzie widzimy tutaj już styczność między miłością cielesną jak i emocjonalną. Ale kochanek na jedną noc ma gdzieś kto będzie potem dotykał, chce po prostu swojego szczęścia. Ale jeżeli osoba kochana ma w "głębokim poważaniu", ze wszyscy w koło (może to zabrzmieć chamsko i zupełnie nie apetycznie) obracają osoba kochaną przez nas, dotykają i doznają przyjemności "tylko dla nas" wtedy możemy już zacząć się obawiać, ze miłość zgasła i chcemy po prostu zaspokajać się tą samą osoba.
  Jeżeli chodzi o bezinteresowność czysto fizyczną to na pewno znajdzie się ktoś kto powie "ej, blondyna! Przecież czasami nawet taki partner do seksu może zacząć ubiegać o wyłączność! czy to nie jest miłość w takim razie?!". Więc teraz to sprostuje, nie do miłości rzadko możemy to wpisać choć zdarzają się takie BARDZO rzadkie przypadki. Często jest tak, ze mężczyzną czy kobieta robi się zazdrosny o swojego partnera "do łóżka" ale tylko dlatego, że są zazdrośni o to iż ktoś doznaje takich samych pieszczot co oni. Chodzi im tylko o to, ze uznają ta osobę za ich osobistą zabawkę. Mało w tym romantyzmu nie prawda? Jeżeli ktoś uzna, ze jak najbardziej to jest romantyczne to nie zwróci na słowo "zabawka".
 Zakochanie jest sprawa skomplikowaną, bo przecież nawet takie silne uczucie potrafi tak nagle z dnia na dzień zgasnąć. Lecz nie zawsze zgasa nagle, czasem bywa, ze nadal robimy różne romantyczne i ciekawe rzeczy ale czujemy, ze nasza miłość do danej osoby się wypala. Ponieważ lubimy ubierać wszystko w słowa to nazwiemy to zauroczeniem. Taka krótka piłka, zapałka jest tu idealnym przykładem. Jednak miłość nie musi zniknąć. Czasem z namiętnego, pełnego porywczości, romantyzmu uczucia przeradza się lub nazwę to tak aby fani komixx'sów zrozumieli ewoluuje z tego namiętnego uczucia w stabilne, dojrzałe uczucie w którym już nie ma miejsca na te wszystkie czułości. Często jest tak w małżeństwach, wtedy ludzie mówią, ze oni po prostu śpią obok, żyją razem z przyzwyczajenia, bo im dobrze tak ale nic już nie ma między nimi. Smutną prawdą jest to, ze najczęściej mają racje, jednak znam małżeństwa które nadal bardzo się kochają choć nie okazują już sobie tego tak jak na początku kiedy trzeba było o siebie zabiegać. Ich uczucie jest już pewne drugiej połówki i dało na luz. Nadal się kochają, są tego po prostu na tyle pewni, ze nie potrzebują już długich spacerów czy kolacji przy świecach, wystarczy im jedno przelotne spojrzenie, które dobrze znają, po prostu czytają sobie z oczu. Wiele dziewczyn na pewno w tym momencie wzdycha, ze to takie romantyczne, że tez by tak chciały itp. Ja wam ze szczerego serca tego życzę ale nie musicie już teraz szukać, ale to nie znaczy też, ze macie siedzieć przed telewizorem i czekać aż wasz wybranek sam zapuka do drzwi. Jak widzicie mogę pisać o tym w nieskończoność przeplatając miłość erotyczną i akt czysto fizyczny przez siebie jak warkocz.

niedziela, 21 sierpnia 2011

8

wydaje mi się, ze nasz problem polega na tym, że ciągle sobie coś wytykamy nawet nieświadomie, a potem nagle sobie to uświadamiamy i znowu wpadamy w ten sam dół z którego wyszliśmy.
 każdy umysł jest ograniczony, każdy ma barierę, jakaś stref w swoim umyśle do której nie chcę wracać, ma ją szczelnie zamkniętą na kody i 15 kłódek ale kiedy ktoś zaczyna to otwierać to popadamy w panikę bo uświadamiamy sobie coś czego nie chcemy do siebie dopuścić. Mam w swoim umyśle parę takich pokoi zamkniętych niczym w czasie II Wojny Światowej i otworzenie którychś z tych drzwi, przypomnienie mi czegoś czy uświadomienie mi prawdy grozi nie tyle paniką co popadaniem w skrajną paranoję, depresje.
 A co do uczuciowości to im mniej człowiek uczuciowy tym mniej podatny na zauroczenia, ale tym bardziej nie lubi tego i tym bardziej każde takie zdarzenie zamyka w pokoju. Ale zamiast zamykać to a nie oswajać się z tym jest bardzo niebezpieczne .. potem wystarczy chwila przypomnienia i nie będzie zbytnio już co z człowieka zbierać. Ja tak mam od zawsze, od kiedy tylko mój umysł stał się polem minowym, zamknęłam się na wszystkie nowości i wspomnienia, każdy krok w głąb mojego umysłu powoduje wybuch, a ten powoduje setki niebezpiecznych wspomnień. Ponieważ zaraz automatycznie otwiera się inne wspomnienie, i daje znać osobie w niezbyt miły sposób. Wspomnienia są jednym z wrogów, ja wspomnienia zamykam w jednym z takich pokoi. Nie lubię niczego co mogło by mnie poruszyć, nie lubię każdego choćby śmiesznego "a pamiętasz", nie lubię starych zdjęć nie tylko ze względu na to, ze źle wychodzę na zdjęciach, nienawidzę "swoich chłopów" bo oni są po prostu cielesnym wspomnieniem. Te dobre wspomnienia zawsze łapią do tańca jakieś złe, dobre są latawicami polującymi na podbieraczy ścian.

sobota, 20 sierpnia 2011

7

Są w życiu takie chwile kiedy zostajemy praktycznie sami na lodzie. Właśnie w takich chwilach zastanawiam się co znowu źle zrobiłam. I znowu znajduje w sobie tysiące wad, które starannie upycham do jednej walizki, czasami żeby ją zamknąć muszę położyć na walizce 3 encyklopedie i do tego sama na niej usiąść. Kiedy już w końcu uporam się z tym zabieram to razem ze sobą na peron gdzie wybieram miasto do którego mogłabym pojechać, w którym te wszystkie wady stały by się zaletami. Niestety po raz tysięczny uświadamiam sobie, ze takiego miejsca na ziemi nie ma, że zawsze ludzie będą mnie wytykać za te wady, że nigdzie nie będę dostatecznie idealna aby znaleźć grono ludzi takich jak ja, takich z którymi będę się śmiała i płakała i którzy będą podzielać moje zainteresowania. Nie ma miejsca na świecie gdzie ludzie uznali by moje upodobania za "normalne". Ale co jest normalne ? Nic nie jest dosyć "normalne" aby podobało się wszystkim. I tu rodzi się pytanie na które przez tyle czasu szukam odpowiedzi. Czy bycie normalnym było kiedykolwiek normalne? Człowiek normalny jest to człowiek który boi się niebezpieczeństw, który boi się uczuć, słów, który nienawidzi tego świata na którym żyjemy do tego stopnia, ze nie wychodzi z domu aby jego noga nie stawała na tej grzesznej ziemi, aby nie chodził tą samą ulicą co rzesza zboczeńców, pijaków, pedofilii, narkomanów i innych ludzi z tak zwanego "marginesu społecznego". Ale Ci ludzie z "marginesu społecznego" mają w "głębokim poważaniu" co myśli o nich banda garniturowców siedzących za biurkiem i mówiących jak jest choć mało kiedy idą do sklepu, mało kiedy chodzą po mieście, oni wolą służbowe, wygodne samochody z kuloodpornymi szybami. Więc skąd oni mogą wiedzieć jak jest? Z telewizji i gazet? Ale w telewizji i gazetach mało kiedy porusza się tematy dobrych ludzi, częściej raczej piszą i mówią, ze mała dziewczynka została zgwałcona przez swojego ojca, sąsiad zabił sąsiada tylko dlatego, ze nie podobał mu się jego samochód, bo był lepszy niż jego. Nikt nie pisze i nie mówi o tym, ze dziennie wielu ludzi przesyła pieniądze na domy dziecka, dla bezdomnych, dla głodujących, nikt nie napisze, ze został pobity rekord adoptowań. Bo kogo to zainteresuje? Przecież nas tylko interesuje "margines". Ale dla ludzi z tego "marginesu" to jest właśnie "normalność". Nie rozumieją jak można być takim sztywniakiem który nigdy nikogo nie zabił, jak można nie mieć tatuażu, jak można nie gwałcić i nie molestować młodych kobiet?! Przecież po co mieć "swoją" jedyną wybrankę? Tudzież mam na myśli coś dłuższego niż 3 tygodniowy związek ot tak, żeby nie być samotnym. Dla wielu ludzi takie coś jest równoznaczne z więzieniem, jak to jeden partner?! Przecież można się zabawiać, cieszyć się życiem. Nie mam nic do takich ludzi, bawcie się póki macie czas bo jutro może nie nadejść. Ale na ten temat potrzebowała bym napisać cały esej, a tego nikt i tak by nie przeczytał.
 Wracając do tematu, nawet ta "normalność" którą przedstawiłam powyżej nie będzie dla nas normalna. Powiemy wręcz, ze ten człowiek jest chory psychicznie. Czyż nie ? Dlatego stojąc tak kolejny raz z walizką pełną moich wad których nie umiem zmienić nawet z Bożą pomocą, uświadomiłam sobie to ! Dla nikogo nigdy nie będę wystarczająco normalna aby mnie w pełni zaakceptował, bez żadnych "ale" i bez prób zmian.
 Czasami za dużo myślę ale sądzę, ze to zrozumieliście. Wprawdzie nie jestem Lewis, nie umiem pisać tak dobrze jak on. Jeżeli to przeczytałeś to dziękuje .
 Nie potrzebuje nikogo przepraszać, ze nie jestem taka jaką by mnie chcieli znać, ze nie jestem wystarczająco "normalna" w ich sensie tego słowa, że mam swoje chore myśli, ze mam więcej wad niż zalet. Nie muszę przepraszać, ze kolejny raz wróciłam do domu i rozpakowałam walizkę. I nie mam wam za złe tego, ze nie rozumiecie mnie i tego jak bardzo chora jestem. Nawet nie muszę was przepraszać, ze chodzicie ulicami tego samego miasta którymi chodzi psychopata w skórze blondynki. Zaakceptujcie, ze ludzie nie są zawsze takimi jakich ich chcieliście.